Fidziak wychodząc z hodowli był już nauczony "z grubsza" sikania na matę. Mata leżała w kojcu i psiaki starały się nie zanieczyszczać swojego legowiska.
Za radą pani z hodowli po przyjeździe do naszego domu pierwsze co zrobiłam to postawiłam go na macie żeby zrobił siusiu. Gdzie tam, świat jest zbyt interesujący żeby się bawić w jakieś sikanie na macie, trzeba pozwiedzać.
Fidziak na matę trafił sam, po około godzinie zwiedzania domu i wspólnej zabawy ;)
Maty leżą dwie. Jedna w przedpokoju - najczęściej używana, jedna w kuchni - głównie dlatego, że jest zamykany tam na czas, kiedy nie ma nas w domu. Ewentualne wpadki okołomatowe oraz kupy robione po kątach staram się sprzątać tak żeby Fido nie widział. Niestety któregoś dnia popełniłam błąd i był przy sprzątaniu - zabawa ręcznikiem papierowym to najlepsza zabawa ;) Niestety potem zaczął zaczepiać "do zabawy" też maty, ale najczęściej jest to chwilowe i można go odwołać.
Przez pierwsze cztery noce rozkładałam w sypialni dodatkową - trzecią matę żeby Fidziak miał bliziutko do niej ze swojego posłania. Jednak, gdy czwartej nocy mata pozostała sucha - zrezygnowałam z niej, a dziś, piątej nocy - wszystkie maty były suche, a siusiu i kupa zrobione dopiero po tym jak wstaliśmy :)
Widzę, że zdecydowanie przedłuża mu się czas wstrzymywania moczu, więc za tydzień, kiedy będziemy już mogli już wychodzić na dwór, może nie będzie trzeba "latać" co godzinę, tylko np. co dwie ;)
Ewentualne wpadki z sikaniem nie na matę zdarzają się chyba w dwóch przypadkach: bardzo już zasikanej maty, gdy nie ma gdzie zrobić kolejnego siku, lub po intensywnej zabawie z synem.
Genaralnie jest całkiem dobrze ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz