Dużo w necie o tym, że szczeniaka powinno się socjalizować. Do 16 tygodnia szczeniak powinien poznać jak najwięcej elementów środowiska w jakim przyjdzie mu żyć czy przebywać kiedykolwiek.
Uznałam, że zdecydowanie ma to sens i, oczywiście uważnie obserwując Fidziaka, zabieram się za socjalizację. Fido jest psem dość odważnym, choć ma jeden "defekt", ale o tym za chwilę.
Już następnego dnia po przyjeździe do domu Fido poznał nożyczki do pazurków i szczotkę do sierści. Do 4-go dnia pobytu u nas zdążył poznać od środka wannę (bez wody, choć mokrą po mojej kąpieli) i był w niej już kilka razy, nie straszna mu już otwarta zmywarka, choć początkowo bał się jej, na "chodzącą" pralkę w ogóle nie zwrócił uwagi. Trochę paniki wywołał odkurzacz, stojący już został "oswojony", buczący jeszcze chyba nie do końca ;)
Fidziak zaliczył już dwie wizyty na balkonie (w obróżce i smyczy), a także zaprzyjaźnił się z tunelem ikeowym syna. Tunel bardzo przypadł mu do gustu, ale w końcu to terrier do polowania na kryjące się w norach zwierzęta :D
Kilka razy wyszłam z Fidziem na klatkę schodową, a czwartego dnia pobytu u nas zaliczył dłuższą socjalizację na zewnątrz - 3-kilometrowy spacerek ... w torbie :D
Na początku trochę się stresował, ale uszy miał cały czas w szpic, ani myślał schować się głębiej do torby, obserwował wszystko uważnie. Wszyskie mijane psy, rowerzystów, auta z różnej odległości i o różnym natężeniu dżwięku, śpiewające ptaszki na drzewach, pana z grabiami ... Lekko go zestresował dzwon kościelny, ale tylko na chwilę. Generalnie spacer uważam za bardzo udany, Fidziak miał furę doświadczeń, ja ręce wolne i niebolący kręgosłup ;)
Spacerki będziemy więc kontynuować w tej formie przez najbliższy tydzień, a po tym czasie połączymy je z brykaniem po trawie i kontaktem ze znajomymi psami.
A co do "defektu" Fidziaka - boi się mężczyzn. Nie miał kontaktu z mężczyznami w hodowli i wyraźnie panikuje na ich widok :( Od dnia przyjazdu codziennie widywał M - po kilka godzin, ale jeszcze z własnej woli do niego nie podszedł się pobawić, nie cieszy się na jego widok. Wręcz przeciwnie - chowa się zwykle gdzieś za rogiem i boi się podejść. 5-go dnia M podał mu michę i udało się Fidziaka namówić do podejścia i rozpoczęcia jedzenia, potem do wspólnej zabawy w przeciąganie, ale czy będzie to miało jakiś pozytywny efekt przy kolejnej wizycie - zobaczymy.