środa, 20 maja 2015

Socjalizacja

Dużo w necie o tym, że szczeniaka powinno się socjalizować. Do 16 tygodnia szczeniak powinien poznać jak najwięcej elementów środowiska w jakim przyjdzie mu żyć czy przebywać kiedykolwiek.

Uznałam, że zdecydowanie ma to sens i, oczywiście uważnie obserwując Fidziaka, zabieram się za socjalizację. Fido jest psem dość odważnym, choć ma jeden "defekt", ale o tym za chwilę.

Już następnego dnia po przyjeździe do domu Fido poznał nożyczki do pazurków i szczotkę do sierści. Do 4-go dnia pobytu u nas zdążył poznać od środka wannę (bez wody, choć mokrą po mojej kąpieli) i był w niej już kilka razy, nie straszna mu już otwarta zmywarka, choć początkowo bał się jej, na "chodzącą" pralkę w ogóle nie zwrócił uwagi. Trochę paniki wywołał odkurzacz, stojący już został "oswojony", buczący jeszcze chyba nie do końca ;)

Fidziak zaliczył już dwie wizyty na balkonie (w obróżce i smyczy), a także zaprzyjaźnił się z tunelem ikeowym syna. Tunel bardzo przypadł mu do gustu, ale w końcu to terrier do polowania na kryjące się w norach zwierzęta :D



Kilka razy wyszłam z Fidziem na klatkę schodową, a czwartego dnia pobytu u nas zaliczył dłuższą socjalizację na zewnątrz - 3-kilometrowy spacerek ... w torbie :D
Na początku trochę się stresował, ale uszy miał cały czas w szpic, ani myślał schować się głębiej do torby, obserwował wszystko uważnie. Wszyskie mijane psy, rowerzystów, auta z różnej odległości i o różnym natężeniu dżwięku, śpiewające ptaszki na drzewach, pana z grabiami ... Lekko go zestresował dzwon kościelny, ale tylko na chwilę. Generalnie spacer uważam za bardzo udany, Fidziak miał furę doświadczeń, ja ręce wolne i niebolący kręgosłup ;)
Spacerki będziemy więc kontynuować w tej formie przez najbliższy tydzień, a po tym czasie połączymy je z brykaniem po trawie i kontaktem ze znajomymi psami.

A co do "defektu" Fidziaka - boi się mężczyzn. Nie miał kontaktu z mężczyznami w hodowli i wyraźnie panikuje na ich widok :( Od dnia przyjazdu codziennie widywał M - po kilka godzin, ale jeszcze z własnej woli do niego nie podszedł się pobawić, nie cieszy się na jego widok. Wręcz przeciwnie - chowa się zwykle gdzieś za rogiem i boi się podejść. 5-go dnia M podał mu michę i udało się Fidziaka namówić do podejścia i rozpoczęcia jedzenia, potem do wspólnej zabawy w przeciąganie, ale czy będzie to miało jakiś pozytywny efekt przy kolejnej wizycie - zobaczymy.

Pierwsza i druga wizyta u pani weterynarz

Na pierwszą wizytę u pani weterynarz wybraliśmy się trzeciego dnia pobytu Fidziaka u nas w domu. Miał być ogólny przegląd kondycji psa, rejestracja i wyznaczenie terminów szczepień.

Fido przy wyjściu z domu był mocno zestresowany, ale podczas oczekiwania w gabinecie już się rozluźnił i nawet chciał się wyrywać do miesiąc starszej koleżanki.

Pani weterynarz obejrzała go, obmacała, zmierzyła temperaturę, odrobaczyła, powyrywała włoski z uszu (byłam zdziwiona, że wyrywa się je, a nie przycina), przycięła pazury (wreszcie nie jestem podrapana jak po kocie). Wszystko robiła bardzo zdecydowanie mówiąc nam, ze to terrier, żebyśmy od początku pokazali mu kto rządzi w stadzie coby nam na głowę nie wszedł. Nie powiem, dziecku te wskazówki się przydadzą, bo powoli nie ogarnia zachowania naszej małej białej kulki ;)

Na koniec pani wyprzytulała i wycałowała naszego psiaka, a on nic sobie nie robiąc z wcześniejszych zabiegów chciał zwiedzać gabinet ;)

Szczepienie - drugie z serii - mieliśmy dziś i za tydzień od niego będziemy mogli już wychodzić na dwór :D

Na drugiej wizycie Fidziak dobrze już wiedział gdzie jest i tak jak pierwszą odbywał dość odważnie to na drugiej się trząsł ze strachu. Przy zastrzyku krótko pisnął. 

Objawów niepokojących po zastrzyku brak ... no może to, że totalniej głupawki dostał wieczorem i przez godzinę szalał bez końca mordując pluszowego smoka, czerwonego psa i sznurek ;)

Nauka czystości

Fidziak wychodząc z hodowli był już nauczony "z grubsza" sikania na matę. Mata leżała w kojcu i psiaki starały się nie zanieczyszczać swojego legowiska.

Za radą pani z hodowli po przyjeździe do naszego domu pierwsze co zrobiłam to postawiłam go na macie żeby zrobił siusiu. Gdzie tam, świat jest zbyt interesujący żeby się bawić w jakieś sikanie na macie, trzeba pozwiedzać.
Fidziak na matę trafił sam, po około godzinie zwiedzania domu i wspólnej zabawy ;)

Maty leżą dwie. Jedna w przedpokoju - najczęściej używana, jedna w kuchni - głównie dlatego, że jest zamykany tam na czas, kiedy nie ma nas w domu. Ewentualne wpadki okołomatowe oraz kupy robione po kątach staram się sprzątać tak żeby Fido nie widział. Niestety któregoś dnia popełniłam błąd i był przy sprzątaniu - zabawa ręcznikiem papierowym to najlepsza zabawa ;) Niestety potem zaczął zaczepiać "do zabawy" też maty, ale najczęściej jest to chwilowe i można go odwołać.

Przez pierwsze cztery noce rozkładałam w sypialni dodatkową - trzecią matę żeby Fidziak miał bliziutko do niej ze swojego posłania. Jednak, gdy czwartej nocy mata pozostała sucha - zrezygnowałam z niej, a dziś, piątej nocy - wszystkie maty były suche, a siusiu i kupa zrobione dopiero po tym jak wstaliśmy :)

Widzę, że zdecydowanie przedłuża mu się czas wstrzymywania moczu, więc za tydzień, kiedy będziemy już mogli już wychodzić na dwór, może nie będzie trzeba "latać" co godzinę, tylko np. co dwie ;)

Ewentualne wpadki z sikaniem nie na matę zdarzają się chyba w dwóch przypadkach: bardzo już zasikanej maty, gdy nie ma gdzie zrobić kolejnego siku, lub po intensywnej zabawie z synem.

Genaralnie jest całkiem dobrze ;)

15.05.2015 - Fido w domu - wieczór pierwszy

I stało się! Po tylu latach oczekiwania MAM PSA!

Na razie ciężko mi przy nim myśli ogarnąć ;)
Po przyjeździe do domu Fido odważnie pozwiedzał wszystkie pomieszczenia, znalazł sam miskę z wodą, pobawił się z nami z godzinkę, zrobił kilka razy siusiu na matę, a potem się zdrzemnął. Teraz bryka ze sznurkiem, piszczy i szczeka, zaraz chyba trzeba będzie sznurek na noc schować i trochę dzieciaka wyciszyć ;) 

Wyraźnie potrzebuje towarzystwa, kręci się przy mnie, cały czas jest gdzieś przy nogach :)

Zabawki wszystkie są super hiper ;) Czerwonego psiaka pluszaka co go synek w dzieciństwie nie chciał pokochał od razu. Piłeczki na sznurkach są the best, gryzaczek w sam raz. Dywan też fajnie się podskubuje, ale coś pańcia nie pozwala ;)

Fido przysypia, mi też się oczy zamykają ...
Dobranoc ;)


niedziela, 3 maja 2015

Pierwsze spotkanie

Oto Fido, zwany do tej pory Niebieskim:


Czemu akurat Niebieski? 
Mieliśmy do wyboru dwa szczeniaki - Niebieskiego i Brązowego. Brązowy, mimo tego, że podszedł do nas pierwszy to przy pierwszym kontakcie trząsł się ze strachu dłuższą chwilę. Niebieski zapoznał się z nami ,a potem dość niezależnie zwiedzał sobie teren. Niczego się w trakcie wizyty nie wystraszył, czuł się swobodnie. Brązowy poczuł się lepiej dopiero gdy do pokoju wpadli rodzice. Niewykluczone oczywiście, że gdyby Brązowy czuł się bardziej "u siebie" lub był bardziej wyspany/najedzony itp. to zachowywałby się tak samo. Ale kontakt załapaliśmy z Niebieskim (obydwoje - i ja i synek) więc już tak zostanie ;) Sierść Niebieskiego też wydaje mi się być inna niż Brązowego - jest bardziej szorstka, Brązowy ma bardziej gładką. Na zdjęciu trójki z poprzedniego posta Niebieski najbardziej mi pasował ;) No i ma na razie uroczo klapnięte uszka ;) 

Pierwsze spotkanie Fido i Synka (ogonek w ruchu ;) ):



A potem Fido postanowił się zdrzemnąć:


Na razie słodkie z nich ciapy ;)

Spotkaliśmy się też z rodzicami i 4-miesięczną przyszywaną siostrzyczką - całe towarzystwo bardzo przyjacielskie i skore do pieszczot :)

Synek się cieszy. Co prawda on nigdy nie wyraża swojej radość w ekspresyjny sposób, ale cały wieczór mówił co chwilę Fido to, Fido tamto i dopytywał kiedy piesek będzie u nas :)

Za 12 dni. Zleci bardzo szybko. Idę szukać wyprawki :D

Niedziela 3 maja 2015


Dziś, za godzinkę, jedziemy odwiedzić psiaki!
Pierwsze spotkanie .... i trudne zadanie - odnalezienie wśród tej rozkosznej trójki naszego Fido!


Niebieski, Zielony czy Brązowy?

piątek, 1 maja 2015

karma - cz. I

Niewątpliwie Fido sam, a raczej jego organizm wybierze karmę, która będzie dla niego najlepsza, ale od czegoś muszę zacząć, więc szukam. 

W hodowli nasz maluch jest karmiony ROYAL CANIN STARTER i kilogram tej karmy dostaniemy w wyprawce. Zastanawiam się czy przedłużać dawanie RC Starter, teoretycznie jest dla szczeniąt do 8 tygodnia życia, więc powinnam zmienić od razu na inną, co odpada ze względu na zbyt dużą ilość wrażeń na początek. Poza tym nie chciałabym, żeby przez problemy z karmą i układem pokarmowym przesunęły się nam szczepienia. 

Zakładam więc, że pierwszych kilka dni będziemy karmić nadal RC Starter. Dzienna dawka dla 8 tygodniowego szczeniaka to 145 g, więc worek kilogramowy starczy na niecały tydzień. A potem?

No właśnie, każdy karmi czym innym. Co właściciel to opinia ;)
Wolałabym karmę tańszą niż RC, więc na dzień dzisiejszy skłaniam się do karmy  BRIT CARE PUPPY polecanej w hodowli (dawka dzienna 70 g? dziwnie mało) lub karmy polecanej przez koleżankę ARION PREMIUM PUPPY (140 g dziennie). Inna koleżanka wypróbowała wiele karm i została przy RC ... więc może jednak RC Junior? Znalazłam tanio, taniej niż obie wyżej wspomniane karmy .... ROYAL CANIN MINI JUNIOR

Muszę chyba zrobić analizę składu tych trzech ;) i przeczytać co nieco ... np. tą rozprawkę Krótka rozprawka o suchych karmach dla psów ;)