Do tej pory, kiedy miałam wyjść z domu, Fido zostawał sam, w kuchni, oddzielony od reszty mieszkania dziecięcą bramką. Oczywiście wcześniej trenowaliśmy zostawanie za bramką, zawsze zostawiałam przysmaki, konga, ale mimo to, kilka razy przyłapałam psa na zawodzeniu lub / i szczekaniu, sąsiedzi czasem się skarżyli, a czasem donosili, że pies nadal szczeka, płacze, zawodzi.
Próbowałam różnych konfiguracji, ilości zabawek, przysmaków. Radio włączone i wyłączone, okno otwarte, okno zamknięte, domofon włączony i odłączony, posłanie takie, siakie, owakie i ... nic.
W tym tygodniu zaczęłam psa nagrywać.
wyjście nr 1: 17 minut - pies w kuchni - lamentował w sumie ze dwie minuty, nie na początku i nie ciągiem.
wyjście nr 2: 40 minut - pies dostał do dyspozycji przedpokój i zabawki ze smakołykami - cisza
wyjście nr 3: 30 minut - jak wyżej - cisza
wyjście nr 4: 35 minut - jak wyżej - cisza
Wychodzi na to, że pies chciał rezydować w przedpokoju, nie w kuchni .... uparciuch mały, wie czego chce. Mam nadzieję, że w tym temacie większych niespodzianek już nie będzie, muszę jeszcze sprawdzić jak wychodzi mu zostawanie na dłużej. To znaczy nagrać, bo zostawał już po 4,5 godziny (ostatnio przy takim dłuższym zostaniu była cisza, ale pies był zmordowany po działce i odwiedzinach w różnych nowych miejscach, więc pewnie po prostu odsypiał).
Jeszcze jedna rzecz mogła na Fidziaka zadziałać. Przed wyjściem nie zwracam uwagi na psa, nic nie mówię, nie patrzę. Daję pudło z niespodziankami i wychodzę. Po powrocie to samo - nie cieszę się, nie zwracam uwagi na psa, nie robię "święta" z mojego powrotu. Oby już nie płakał więcej, uf.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz