wtorek, 25 sierpnia 2015

Weścikowy charakterek ;)

O charakterze Westów czytałam jeszcze przed przybyciem Fida. Wiele cech mi odpowiadało, a o wielu nie miałam pojęcia ;) Poniżej kilka spostrzeżeń z 3 miesięcy mieszkania z Weściakiem ;)

LENIUSZEK. Wyjście na spacer: 
ja: "Fido, spacerek!" 
Fido: "Ale serio? Nie mogę jeszcze poleżeć? Tak fajnie się leży ..."
ja: "a razem ze smakołykami pójdziesz?"
Fido: "jasne - gdzie smycz?"
Oj ciężko leniuszka namówić na wyjście z domu. Ale być poza domem bardzo lubi ;)

ASEKURANT. Widzimy innego psa na spacerze:
Fido: "Położę się poczekam aż do mnie dojdzie .... o nie, on położył się pierwszy?! i co ja mam teraz zrobić?! W nogi!"
Z moich rozmów z innymi właścicielami Westów wynika, że West zawsze się kładzie, gdy widzi innego psa ;) Dylemat jest, gdy spotykają się dwa Westy - który położy się pierwszy? ;) Mina Fidziaka, gdy inny pies pierwszy przywarł do ziemi, nie on, była bezcenna :))) 

UPARCIUCH. Wracamy do domu:
Fido: "Nie, ale za nic nie wracam, nie powąchałem jeszcze tego, i tego, i tego ...."
ja: "a JEŚĆ chcesz?"
Fido: "no jasne, już biegnę!"
Uparciuch. Przed wejściem do klatki stanie i stoi. I nie drgnie. Rozwiązania są dwa. Albo bierze się psa pod pachę i taszczy do domu, albo uruchamia morze cierpliwości i ... wyciąga smakołyki. W tym przypadku smakołyki nie zawsze działają od razu, więc jeszcze chwilkę trzeba poczekać ...

PIESZCZOCH. Na spacerze:
Wołam psa - nic. Woła go kto inny - leci biegiem. Porcja pieszczot przecież się należy :)

ZAZDROŚNIK? To nie Weściak ;)
Żaden z Weściaków, którego spotkaliśmy nie był zazdrosny o swoją Pańcię i innego psa. Pewna Pani skomentowała to tak: "ale po co mam być zazdrosny, skoro Pańcia w domu do mnie i tak na kolanach przyjdzie" ;)

ŻARŁOK.
Zje wszystko i wszędzie. I od każdego.
Wywęszy każde jedzonko pozostawione przez ludzi na trawniku - chlebek, chipsy, gumę do żucia :/ Jeśli nie pozwoli mu się tego zjeść - wróci w to miejsce na pewno następnym razem ... i jeszcze następnym .... i kolejnym ;) Pamięć ma świetną ;)

NIUCHACZ. 
W końcu to terrier - nos przy ziemi prawie non stop obowiązkowo ;) Mamy zwyczaj - jeden spacer dziennie jest w całości przewąchany, najczęściej trasą, którą zażyczy sobie pies. Pies robi obchód osiedla, jeśli tego nie zrobi raz dziennie - jest wyraźnie nienawąchany ;) 


wtorek, 18 sierpnia 2015

Czyżby sukces?

Do tej pory, kiedy miałam wyjść z domu, Fido zostawał  sam, w kuchni, oddzielony od reszty mieszkania dziecięcą bramką. Oczywiście wcześniej trenowaliśmy zostawanie za bramką, zawsze zostawiałam przysmaki, konga, ale mimo to, kilka razy przyłapałam psa na zawodzeniu lub / i szczekaniu, sąsiedzi czasem się skarżyli, a czasem donosili, że pies nadal szczeka, płacze, zawodzi. 

Próbowałam różnych konfiguracji, ilości zabawek, przysmaków. Radio włączone i wyłączone, okno otwarte, okno zamknięte, domofon włączony i odłączony, posłanie takie, siakie, owakie i ... nic.

W tym tygodniu zaczęłam psa nagrywać. 
wyjście nr 1: 17 minut - pies w kuchni - lamentował w sumie ze dwie minuty, nie na początku i nie ciągiem. 
wyjście nr 2: 40 minut - pies dostał do dyspozycji przedpokój i zabawki ze smakołykami - cisza
wyjście nr 3: 30 minut - jak wyżej - cisza
wyjście nr 4: 35 minut - jak wyżej - cisza

Wychodzi na to, że pies chciał rezydować w przedpokoju, nie w kuchni .... uparciuch mały, wie czego chce. Mam nadzieję, że w tym temacie większych niespodzianek już nie będzie, muszę jeszcze sprawdzić jak wychodzi mu zostawanie na dłużej. To znaczy nagrać, bo zostawał już po 4,5 godziny (ostatnio przy takim dłuższym zostaniu była cisza, ale pies był zmordowany po działce i odwiedzinach w różnych nowych miejscach, więc pewnie po prostu odsypiał).

Jeszcze jedna rzecz mogła na Fidziaka zadziałać. Przed wyjściem nie zwracam uwagi na psa, nic nie mówię, nie patrzę. Daję pudło z niespodziankami i wychodzę. Po powrocie to samo - nie cieszę się, nie zwracam uwagi na psa, nie robię "święta" z mojego powrotu. Oby już nie płakał więcej, uf.

piątek, 7 sierpnia 2015

"puppy biscuit block"

Fido nie za bardzo lubi zostawać sam. Na razie póki jestem w domu nie jest to większy problem, ale przyzwyczajam go, do samotności, żeby nie mieć problemu na przyszłość, ani problemu z sąsiadami, którzy już jakiś czas temu skarżyli się, że pies szczeka. Ze szczekaniem problem jest z grubsza opanowany, ale ze smutkiem nie ;) Dlatego ostatnio poszukiwałam zabawek, które umilą Fidziakowi czas. 

Zakupiłam takie oto dwa "dystrybutory" pokarmu ;)


A tutaj film z pierwszego testu kostki na ciasteczka - jeszcze bez ciasteczek